Codziennie rano obiecują sobie wstać wcześniej. 
O tyle wcześniej by spokojnie wypić kawę i spokojnie się ubrać, spokojnie wyjść z Mopsią na spacer i nieśpiesznie pojechać tramwajem.
Oczywiście obiecanki wieczorne, a rano jedna drzemka, druga drzemka, trzecia. 
Przeciągam się jak leniwy pieróg. Wtulam buzię w poduszkę, nadsłuchuje Mopsiowej chrapanie. 
I wstaje zbyt późno. 
Kawa nie dopita, makijaż minimum, wariactwa przy ubieraniu i błaganie Mosi by zechciała się obudzić na spacer. 
W biegu na tramwaj zakładam kolczyki, szalik. 
Oczywiście tramwaj jedzie jak ślimak. I mnie denerwuje, że zatrzymuje się tak długo na światłach, skrzyżowaniach, na rondzie, że ludzie wsiadają i wysiadają jak by, to była wycieczka do muzeum. 
Codziennie obiecuję się, że jutro rano wstanę wcześniej by spokojnie wypić kawę i pomalować paznokcie.
 
 
 
 
a ja codziennie obiecuję sobie, że wstanę wcześniej i uszykuję coś ładnego i kobiecego do ubrania, codziennie wychodzę w koszulce, jeansach i trampkach :(
OdpowiedzUsuń