Na zdjęcia z wypraw musicie niestety jeszcze poczekać, mój rowerowy dyniowóz wjechał ostatnio do dołka i za nim wyruszę na dłuższą trasę muszę oddać go do przeglądu by rowerowy znawca sprawdził czy niczego nie uszkodziłam. Przy okazji zaliczenia dołka wiem już, że muszę zaopatrzyć się w kask!! Mam ogromne szczęście, że skończyło się na zdartym łokciu i poobijaniu.   
Jak mówią jak z konia nie spadniesz, to jeździć się nie nauczysz. To jest moja druga lekcja pokory, pierwszą zaliczyłam zimą w zaspie - teraz już wiem omijać hałdy śniegu i większe skupiska liści ;) 
ale za to mam kolejny wschód słońca w Poznaniu
i 
jesiennego psa mopsa 
 
 
 
 
Swietne zdjecia:)
OdpowiedzUsuń