niedziela, 8 maja 2011

za miastem

 Kto mnie zna ten wie, że nie lubię wstawać rano skoro świt, a tym bardziej w sobotę, ale są dni gdy warto się poświęcić i są dni gdy wstawanie o poranku jest przyjemne


Uwielbiam dni gdy mogę zabrać mojego psa. I powędrować. Mopsia jak pańcia, to taka powsinoga. A jak jej się powie, że gdzieś idziemy, że pojedzie, to na tych swoich, krótkich łapkach biegnie. Biegnie i uszka falują, i dupka kręci




 po biegach przez dworzec i perony, w końcu w pociągu, w końcu jedziemy


 uwielbiam takie widoki, żółte pola, szkoda tylko, że w pociąg brudne okna


 Mopsię, to co się dzieje za oknem mało co obchodziło


 gdzieś pod Poznaniem, wysiadłyśmy na malutkiej stacji.


"pszem pani nie zapomnij mnie, nie zostawiaj mnie tu samej"


a w tej małej miejscowości czekała na nas Kira. Najbardziej szalony lablador jakiego poznałam :))

 

Szalona ale i też bardzo kochana

c.d.n.

2 komentarze:

  1. Marysia !! piękne zdjęcia zwłaszcza Twoje z Mopsią w pociągu i Twoje z Kirą, piękna jest!!! Zmieniłaś fryzurę??? bo jakoś tak inaczej i świetnie, czekam na c.d.

    OdpowiedzUsuń
  2. i czy mi się dobrze wydaje i Mopsia ma nowe szeleczki???

    OdpowiedzUsuń