czwartek, 28 lutego 2013

przedwiośnie

Jako, że ostatnie dni okropnie nerwowe, a dzisiaj od rana miałam wrażenie, że jakiś chochlik chce bym osiwiała doszczętnie, musiałam się wyrwać. Tak więc gdy tylko skończyłam projekty (pominę fakt, że cieszyłam się, że uwinęłam się z nimi szybko, a moja radość została rozwiana przed chwilą, bo się okazało, że gdzieś zgubiłam jeden dzień :] i jutro od rana czeka mnie poprawianie....
Ale za nim zostałam uświadomiona o moich błędach, to zdążyłam wyskoczyć na rower. Już od poniedziałku korciło mnie by wybrać się do lasu, by sprawdzić czy wiosna nadchodzi, gdy po południu zgadałam się z kolegą wsiadłam na rower i pojechałam (pojechaliśmy)
Powiem tylko, że jak na mój nos wiosna jest już blisko :))

jeszcze tydzień temu, tu był śnieg po kostki!
 w lesie, niektóre ścieżki wyglądały jak oblane lukrem, niestety była to zabójcza mieszanka śniegu, lodu i błota  
i jeszcze większa masakra błocko, w którym mój rower zarył, nie pytajcie jak wyglądały moje buty ;) 
 niewiarygodne jak mogą ucieszyć świeże kopce kreta :)
 i dotarliśmy nad jezioro Strzeszyńskie
 strzeszynek zdobyty :)
 w drodze powrotnej mały przystanek na kawę

i całe szczęście, że była przerwa na kawę, bo powrotne pedałowanie wymagało dużo siły, dawno nie byłam tak wypompowana i brudna od błota :D

środa, 27 lutego 2013

jestem nie umarłam



choć przeżyłam 2 zamachy na moje życie - raz moje własne kolano zaatakowało mój nos, tak, że krew lała się przez godzinę, a za drugim razem rower zatrzymał się niespodziewanie w hałdzie śniegu i zaliczyłam lot bez trzymanki.Tak wiem gapa z ze mnie no, ale cóż.... ;)

i wybaczcie mi ciszę i brak dalszych postów z tygodnia ale, ale ..... (i tu powinno być 101powodów, ale nie mam czasu by je spisywać ;) dlatego dzisiaj wpadam zapowiedzieć, że zaraz wracam, że ostro biorę się za przygotowania do wiosenno-letniego sezonu(dobra przyznaje się, zaczynam panikować, wiosna za progiem, a ja nadal mam boczki i jeszcze z 4kg do zrzucenia/spalenia)
Tak więc rower, rower i jeszcze raz rower :)))) 
a do tego ćwiczenia i tu znowu pomocna jest Ewa Chodakowska, szczególnie dla takiego lenia patentowanego jak ja. Oczywiście z płyt, ktore mam z shape i znalezione (tak wiem bardzo odkrywcze) bardzo fajne filmiki na yotubie (oczywiście Ewy Chodakowskiej,są to 6 minutowe treningi, niby nic, niby nic trudnego, ale 5 minut rozgrzewki i komponujemy sobie z nich trening, a z nich lubię najbardziej 4 o tutaj macie linka : (mam nadziej, że nie zginął)





                                                           

wtorek, 19 lutego 2013

dzień 2 z 7

dzisiaj też w telegraficznym skrócie, ale od dwóch dni kocia Nikita ma rujkę i wykańcza nas swoim wyciem dzień i noc. 
 A wtorek rozpoczął się od niespodzianki za oknem, że śnieg będzie padać, to wiedziałam ale, że aż tyle go napada. I z jednej strony skwer zaspany śniegiem wygląda jak z bajki, ale w lutym gdy wypatruję wiosny, taki widok już tak nie cieszy jak w grudniu. 
co ta śnieg, psia Mopsia nie ma zamiaru się obudzić, do tego wtula się w moją nogę jak w najlepszą poduszkę 
poranny spacer 

kawa i do pracy 

a po pracy postanowiłam wskoczyć na rower 



 było zimno, wiało i do tego tym razem jazda po śniegu do łatwych nie należała, ale było warto, zobaczyć jak słońce przedarło się przez chmury. Przez ostatnie tygodnie gdy niebo było szare i zasnute bardzo tęskniłam za słońcem.   
takie o to bałwaniaste okazy można było spotkać po drodze 

 
a w domu kocia istota i jej koncerty 
gorąca herbata i powrót do dłubania nad projektami i niestety czeka mnie długa noc nad nimi






poniedziałek, 18 lutego 2013

1z 7

Czekam na wiosnę niecierpliwie i by uprzyjemnić czekanie postanowiłam, że ten tydzień dam wam podejrzeć. Sama uwielbiam podglądać podobne tygodniowe zabawy. 
Tak więc poniedziałkiem telegraficznym zaczynam:)

psie mopsie zaspane spojrzenie dzień dobry
jako, że dzisiaj krążyłam rowerem po mieście, przydało się wygodne ubranie 
głównym elementem była koszulka z mopsem (zara) do tego bluza dresowa (bluza ma już kilka lat i odprutą metkę) i spodnie (SH) oczywiście miałam też kurtkę i szalik ;)


i wieczorne wyjście na przegląd filmów DKF 
a po przeglądzie, niespodzianka - śnieg
nie mogę doczekać się wiosny i postanowiłam, że zacznę zimę przepędzać ubraniowo, wyciągnęłam wiosenne ubrania i codziennie będę ożywiać mój struj dnia, lżejszymi, kolorowymi rzeczami

Uwielbiam połączenie delikatnych ubrań np. spódnica w kwiatki do czarnych kryjących rajstop 
hello :))

czwartek, 14 lutego 2013

wyszłam tylko po mleko ;)

Wychodzę na chwilę, po mleko, a wracam po godzinie z mlekiem ale też i z pełną siatką ciuszków. I mimo, że szafa kipi od ciuchów, że komoda ledwo się domyka, że co chwila dostaję nowe ubrania (oć choćby ostatnia paczka z cudownym kompletem czapki i szalika czy sukienka w kratkę od mamy) to i tak mania szperania, wyszperania w lumpeksie kilku rzeczy sprawia mi tak ogromną frajdę, że co jakiś czas daję się skusić i zaglądam, a jak nie korzystać z okazji, jak bardzo fajny ciuszkoland jest ta blisko.. I te obrazy w głowie gdy coś wpada mi do łapek z czym nosić, gdzie i kiedy.

Pierwsze co mi wpadło w ręce, (gdy wybrałam się na ryneczek po ziemniaki i o ziemniakach zapomniałam) to bluzka w kropki, trochę przyduża bo z metki rozmiar 40, ale ten materiał, te kropki, kołnierzyk, guziczki, marszczenie w pasie i kieszonki    
na obecne zimno się nie nadaje, ale gdy zrobi się cieplej, tzn. wiosennie do zwykłych rurek czy do szortów. Fajnie też komponuje się z sweterkiem w stylu militarnym. Będzie idealna na jazdę do miasta na rowerze.


opaska  na głowę i galotki, to efekt wyjścia po mleko do kawy :D opaska z Primarka - jeszcze z metkami była - a ucieszyłam się na jej widok, bo od jakiegoś czasu zabieram się za wydzierganie opaski, gdyż zaczyna się robić za ciepło na czapkę, ale za zimno i moje uszy potrzebują opatulenia. 
Opaska jest delikatnie różowa i ma przeuroczą kokardkę
Z kolei gaciorki z bawełny, przypominają trochę rajtki, obsypane kwiatkami, gdy je zobaczyłam pomyślałam, że będą idealne na leniwe weekendowe poranki, gdy z kubkiem gorącej kawy w ręku i z mopsem na kolanach człowiek siada przy oknie i duma, albo czyta książkę. Jak mi się zamarzyło śniadanie na balkonie..... no nic jeszcze troszeczkę (jeszcze tylko 2 miesiące i będzie zielono)


myślę, że galotki całkiem nieźle pasują do kubka z kawą i psiej łapki
na koniec jeszcze jeden zakup rękawiczki, z tym, że największą radość z noszenia ich ma psia dama :D 
dzisiaj na spacerze od pewnej pani usłyszałam, że nie powinnam pozwalać na takie zabawy, ale jak widzę ile radości sprawia mojemu psu niesienie rękawiczki, to jak odmówić? 


a teraz przebieram się w dresik i idę poćwiczyć z Ewką Ch, bo tak mi zimno niesamowicie, mam nadzieję, że Killer mnie ogrzeje;) 

pozdrawiam cieplutki :*



środa, 13 lutego 2013

I Love My Bicykle nawet zimą :)

Ponieważ wczorajszy dzień o mało nie doprowadził mnie do pobicia kogoś, albo do zniszczenia mienia, musiałam gdzieś wyładować skumulowaną energię nim wrócę do domu. Jakie jest moje szczęście, że wracając do domu odbijając troszeczkę mogę wjechać do lasu nad jezioro, a dokładniej rzecz biorąc nad Rusałkę  http://pl.wikipedia.org/wiki/Rusa%C5%82ka_%28Pozna%C5%84%29 
Tak więc widok białego jeziora i mroźne powietrze sprawiły, że moja złość gdzieś uleciała ale nim wróciłam do domu dwa razy objechałam jezioro z jedną przerwą gdzie napiłam się gorącej kawy (jednak opłaca się czasem taszczyć ze sobą termosik), wykorzystam bardzo przydatną funkcję w aparacie jaką jest samowyzwalacz;) I szczęśliwsza wróciłam do domu, gdzie czekała na mnie bardzo zmęczona psia istota.


 

poniedziałek, 11 lutego 2013

Jeszcze bardziej marzę o wiośnie

Poniedziałkowa chwila oddechu z dużym kubkiem gorącej kawy, za nim znowu wrócę do dłubania nad projektami. Aaaa właśnie patrzę za okno i widzę, że pada śnieg..... lubię padający śnieg, tylko w tym roku wolałabym żeby wyszło słońce. A tu nie dość, że szaro, zimno, to jeszcze śniegu dosypuje. Kiedy ja tak marzę o zielonym lesie, o polanie i kocyku. I dość już mam marznięcia, zimnych rąk i lodowatych stóp, coraz bardziej wkurza mnie opatulanie się przed wyjściem na dwór, chcę chodzić na bosaka, moje stopy mają już dość kapci i skarpet. Chcę latawce dmuchawce.  Psia Mopsia też ma już dosyć zimna, choć uwielbiam ją w jej czerwonym sweterku.

Ech ta moja istotka na 4 łapinkach. Taka nieusłuchana, taka uparta, takie to to czasem humorzaste, a jednak jest moja wyjątkowa. I nie mogę przestać myśleć o jamniku, który został oddany bo okazał się nietrafionym prezentem choinkowym dla dzieci.....  Na szczęście jamnika przygarnęła inna rodzina. 

A tak właściwie, to miałam się pochwalić w sobotę osiągnęłam mój drugi cel waga 58kg (pierwszy cel 62kg) i teraz już został główny cel 55kg.
I pomyśleć, że jeszcze rok temu znajdowałam 101 powodów, dla których nie mogę schudnąć :]  I żeby było śmieszniej nie stosowałam i nie stosuję żadnej diety, ba jem dość dużo, oczywiście dużo ruchu. Ok przyznaję w ostatnim miesiącu testuję "wspomaganie" - ale o tym już nie długo, jak i moje małe podsumowanie odnośnie odchudzania.


pozdrawiam z moją gwiazdą Mopsią i wracam do pracy :)