Ale za nim zostałam uświadomiona o moich błędach, to zdążyłam wyskoczyć na rower. Już od poniedziałku korciło mnie by wybrać się do lasu, by sprawdzić czy wiosna nadchodzi, gdy po południu zgadałam się z kolegą wsiadłam na rower i pojechałam (pojechaliśmy)
Powiem tylko, że jak na mój nos wiosna jest już blisko :))
jeszcze tydzień temu, tu był śnieg po kostki!
w lesie, niektóre ścieżki wyglądały jak oblane lukrem, niestety była to zabójcza mieszanka śniegu, lodu i błota
i jeszcze większa masakra błocko, w którym mój rower zarył, nie pytajcie jak wyglądały moje buty ;)
niewiarygodne jak mogą ucieszyć świeże kopce kreta :)
i dotarliśmy nad jezioro Strzeszyńskie
strzeszynek zdobyty :)
i całe szczęście, że była przerwa na kawę, bo powrotne pedałowanie wymagało dużo siły, dawno nie byłam tak wypompowana i brudna od błota :D
 
 
 
 
Kazdy ma gorsze dni najwazniejsze to sie nie poddawac i iść z podniesioną głową :)
OdpowiedzUsuńu mnie tez wiosna sie już zbliza;)
OdpowiedzUsuńWidzę Strzeszynek, myślę.. Poznań? :) Bardzo podobają mi się Twoje wpisy, przyjemnie się je ogląda i czyta, a w dodatku.. KOCHAM MOPSY, które stały się bodźcem ostatecznym, żeby wrzucić Twój blog do obserwowanych :) Pozdrawiam cieplutko i miałaś rację, wiosna przybyła! :)
OdpowiedzUsuńŁadne zdjątka i ładna modelka. Ho ho, gdybym Cię wtedy spotkał przypadkiem nad Rusałką, to miałabyś sesję na Poznań Bicycle Chic murowaną. :)
OdpowiedzUsuń