piątek, 11 stycznia 2013

śnieg, mróz i rower

dzisiaj z rana miłe zaskoczenie
otwieram oczy, a za oknem biało :)

akurat byłam w trakcie wysyłania kolejnych aplikacji (tak nadal szukam pracy...)  aż nagle za chmur wyszło piękne słońce
 wykorzystałam tę chwilę i wsiadłam na rower
i znowu pognałam do lasu.
Tym razem jazda dłuższa, bo chciałam zobaczyć jak wygląda teraz Jezioro Strzeszyńskie :)

A więc bardzo ciepło się ubrałam, na tzw. cebulkę, opatuliłam i pognałam.


wjeżdżam do lasu :)
mała przerwa (w koło władował mi się patyk)
i przy okazji podziwiam  widoki :))

i cel osiągnięty



w termosiku jak zawsze gorąca kawa


pamiątkowe zdjęcie ;)  wiał pieruńsko zimny wiatr
więc szybko kawusia, kawałek czekolady i uciekałam z pomostu

ostatnie spojrzenie w kierunku jeziora
na łabędzie
i droga powrotna, zaczęło robić się szaro, słońce szybko zachodziło i było co raz zimnej 
a tu ciągle pod górkę,do tego odczuwałam co raz większe zmęczenie. 
 ale im większe zmęczenie, tym większa radość, że dałam radę.
Wiem, że to tylko parę kilometrów.
Ale po ponad miesięcznej przerwie od jady rowerem, jak dla mnie był, to spory wysiłek.

 w nagrodę w domu kocykowe ogrzewanie  i najbardziej nudny pies świata ;)
po dużej dawce świeżego - mroźnego powietrza 
mogę zabrać się do dalszej pracy.

1 komentarz:

  1. Podziwiam cię że dajesz radę jeździć z zimę już co prawda to mówiłam ale powtórzę się : jesteś wielka :)

    OdpowiedzUsuń