otwieram oczy, a za oknem biało :)
akurat byłam w trakcie wysyłania kolejnych aplikacji (tak nadal szukam pracy...) aż nagle za chmur wyszło piękne słońce
wykorzystałam tę chwilę i wsiadłam na rower
i znowu pognałam do lasu.
Tym razem jazda dłuższa, bo chciałam zobaczyć jak wygląda teraz Jezioro Strzeszyńskie :)
A więc bardzo ciepło się ubrałam, na tzw. cebulkę, opatuliłam i pognałam.
wjeżdżam do lasu :)
mała przerwa (w koło władował mi się patyk)
i przy okazji podziwiam  widoki :))
i cel osiągnięty
w termosiku jak zawsze gorąca kawa 
pamiątkowe zdjęcie ;) wiał pieruńsko zimny wiatr
więc szybko kawusia, kawałek czekolady i uciekałam z pomostu
ostatnie spojrzenie w kierunku jeziora
na łabędzie
i droga powrotna, zaczęło robić się szaro, słońce szybko zachodziło i było co raz zimnej 
a tu ciągle pod górkę,do tego odczuwałam co raz większe zmęczenie.  
Wiem, że to tylko parę kilometrów.
Ale po ponad miesięcznej przerwie od jady rowerem, jak dla mnie był, to spory wysiłek.
w nagrodę w domu kocykowe ogrzewanie i najbardziej nudny pies świata ;)
po dużej dawce świeżego - mroźnego powietrza
mogę zabrać się do dalszej pracy.
 
 
 
 
Podziwiam cię że dajesz radę jeździć z zimę już co prawda to mówiłam ale powtórzę się : jesteś wielka :)
OdpowiedzUsuń